Pani Anna 60 lat
O tym, że w Osielsku działa komora normobaryczna, dowiedziałam się przypadkiem z Facebooka. Interesował mnie ten temat. Miałam okazję chodzić do komory pneumatycznej podczas mojego pobytu w sanatorium w Szczawnie-Jedlina kilka lat temu, jeszcze przed wielkim pożarem Zakładu Przyrodoleczniczego w 2018 roku. Do sanatorium pojechałam ze względu na problemy z drogami oddechowymi oraz zwyrodnienia stawów. Z tego co pamiętam, tamta komora działała na nieco innej zasadzie, bo ciśnienie podnoszone było dopiero wówczas, gdy wszyscy pacjenci weszli do środka. W Normobaric for Life w Osielsku zmiana poziomu ciśnienia następuje w śluzie. Dzięki temu przez cały czas trwania sesji poziom ciśnienia jest taki sam – wyższy o około 500 hPa niż na zewnątrz.
Gdy po raz pierwszy przyszłam na sesję do Normobaric for Life okazało się, że obie komory różnią się bardzo wyglądem. Ta w Szczawnie była zaprojektowana przez Niemców w latach trzydziestych XX w. Jej wnętrze bardzo przypominało zwykły pokój. Komora w Osielsku jest bardzo nowoczesna – wewnątrz są wygodne, rozkładane fotele, przyjemne światło, telewizja, książki do czytania, a w strefie VIP także ekspres do kawy i czajnik. Komfort jest więc nieporównywalnie większy, a wnętrze jest elegancko zaaranżowane. Kojarzy mi się z małym samolotem, tylko bez pilota i stewardes, ale za to z przemiłą obsługą pań, które obsługują recepcję 😊
Na sesje tlenowe zaczęłam chodzić przede wszystkim ze względu na górne drogi oddechowe. Od wielu lat mam nawracające stany zapalne zatok, męczy mnie przesuszona śluzówka, alergiczne nieżyty nosa i flegma zalegająca w gardle i nosie. Lekarze przepisywali mi kolejne leki antyalergiczne i wykrztuśne, które niewiele pomagały. W końcu trafiłam do pani laryngolog, która zachęciła mnie do zastosowania bardziej naturalnych metod. To mnie zainspirowało do skorzystania z komory. Pamiętałam ze Szczawna, że po zabiegach lżej mi się oddychało i miałam bardziej drożne zatoki. Postanowiłam więc sprawdzić, czy tak samo zadziała na mnie wizyta w komorze normobarycznej w Osielsku.
Potraktowałam sesje tlenowe jako działania profilaktyczne przed okresem nasilenia się objawów. Najbardziej uciążliwa jest dla mnie jesień ze względu na pleśniejące i butwiejące liście oraz wiosna, ze względu na pylenie roślin. Wiem, że jednym z przeciwwskazań są stany zapalne górnych dróg oddechowych i nie można przychodzić np. z katarem czy zapchanymi zatokami, bo może pojawić się ból ucha. Wybrałam się więc na sesję jeszcze zanim pojawiły się dolegliwości. Nie miałam wielkich oczekiwań. Muszę jednak przyznać, że poczułam się wyraźnie zrelaksowana i dotleniona. Poza tym czułam, że lżej mi się oddycha i mam więcej energii. Po kilku wizytach w komorze zauważyłam, że po sesji odczuwam złagodzenie bólu kręgosłupa i barku, które mi często dokuczają. W dłuższej perspektywie mogę stwierdzić, że w okresie jesiennym zaflegmienie zatok było dużo mniejsze. Poprawił się także stan śluzówki w nosie i gardle, bo rzadziej czułam swędzenie, pieczenie czy drapanie. Jestem pewna, że warto powtarzać wizyty w komorze profilaktycznie, jeśli chcemy poprawić samopoczucie. Można także przychodzić tutaj, by się po prostu zrelaksować.