Magdalena 35 lat Weronika 3,5 lat
O komorze normobarycznej dowiedziałam się dopiero w momencie, kiedy moja córeczka zachorowała. Wtedy zaczęłam poszukiwać na własną rękę różnych alternatywnych metod leczenia, bo takie konwencjonalne metody nie przynosiły pożądanych efektów. Na początku znalazłam komorę hiperbaryczną i wraz z Weroniką wybrałyśmy się na taką sesje w zamkniętej dmuchanej kapsule. Ta opcja w przypadku dziecka zdecydowanie się nie sprawdziła. Pozycja leżąca i maska, której córka nie chciała założyć, uniemożliwiły nam korzystanie z tej formy tlenoterapii. Będąc u naszej terapeutki dowiedziałam się o komorze normobarycznej w Osielsku i to był strzał w 10-tkę.
Weronika urodziła się jako wcześniak w 34 tygodniu ciąży i to ciąży zagrożonej, bo podczas jej trwania miałam 4 krwotoki, a ostatni krwotok zakończył się cesarskim cięciem. Pomimo, że mała była wcześniakiem, po tygodniu po porodzie wyszłyśmy ze szpitala do domu. Do 6 miesiąca życia Weronika rozwijała się prawidłowo. Żaden z lekarzy nie zauważył nieprawidłowości w jej rozwoju. Lekarz namówił mnie na skojarzone szczepionki. Niestety to był błąd. Zaszczepiłam dziecko w wieku 2 miesięcy, później w wieku 5 miesięcy i po tej drugiej dawce zaczęły się z moim dzieckiem dziać bardzo dziwne rzeczy. Weronika przestała się przekręcać na boki, zrobiła się wiotka i zawiesiła kontakt wzrokowy. W ogóle nie reagowała na to, co jej pokazuję. To co się z nią zadziało w ciągu tygodnia postępowało tak szybko, że nie wiedzieliśmy, co dalej z nią będzie i czy będzie żyć. To, o czym mówię, działo się w czasach pandemii. Cała nasza rodzina wtedy zachorowała. Zamknięto nas na neurologii, bo pani doktor chciała zrobić małej rezonans główki. Na początku podejrzewano tętniaka, który mógł powodować takie zachowanie u dziecka. Rezonans nie wykazał żadnych nieprawidłowości. Z badań genetycznych też nic nie wynikło. Lekarze próbowali wmówić nam różne rzeczy, że to jest choroba genetyczna, która się dopiero uruchamia. Nie powiązano tego w ogóle ze szczepieniami. Jej stan nie był zakwalifikowany jako NOP poszczepienny.
Zaczęliśmy z mężem sami szukać pomocy i trafiliśmy na fizjoterapeutkę, która Weronikę rehabilitowała i to ona nas nakierowała, że to może być odczyn poszczepienny. Dostaliśmy się do dr Czerniaka, który utwierdził nas w tym, że winne wszystkiemu są szczepienia. Doktor przepisał nam specjalne zastrzyki sprowadzone z zagranicy i krople do nosa, które miały za zadanie przywrócić kontakt wzrokowy. Po dwóch tygodniach przyjmowania zastrzyków i kropli u Weroniki powoli zaczynał odbudowywać się kontakt wzrokowy. Kiedy miała 10 miesięcy zaczęła dostrzegać świat. Cały czas dziecko rehabilitowaliśmy, stosowaliśmy dietę, odtruwaliśmy. W międzyczasie wdrożyliśmy sesje w komorze normobarycznej. Spróbowałam i byłam zachwycona efektami i samymi warunkami wewnątrz. Tym, że mogę dziecku puścić bajki, wziąć jej zabawki, że nie musimy wewnątrz zakładać maski. Rozpoczęłyśmy sesje w komorze, gdy Weronika miała rok. Jeździłyśmy jeszcze do innej komory bliżej miejsca zamieszkania, ale jak przyjeżdżamy na rehabilitacje do Bydgoszczy to korzystamy z sesji w Osielsku. Po sesjach Weronika ma więcej energii, lepiej się wysypia. Ja też tak mam. Tak małe dziecko nie powie jak się czuje po sesjach, więc ciężko jest mi określić w czym sesje jeszcze nam pomagają. Z widocznych efektów działania komory to w moim wypadku bardzo szybko zagoiły się rany po cesarskim cięciu. Nawet nie zauważyłam, kiedy to się stało.
Aktualnie Weronika korzysta z mikropolaryzacji przezczaszkowej, która ma za zadanie stymulować korę mózgową za pomocą elektrod na konkretne płaty czołowe, które są odpowiedzialne za ośrodek mowy. Dzięki, temu Weronika zaczęła wymawiać pierwsze słowa. Oprócz tego wykonujemy bioakustyczną korekcję mózgu, która polega na tym, że słucha się przez słuchawki specjalnej muzyki wyciszającej mózg. Korzystamy też z metody HEG, gdzie dziecko ma założony na głowę specjalny czepek i kiedy mózg zaczyna pracować, bajka się uruchamia. Ta metoda ma wywołać skupienie, bo w innym wypadku bajka się nie włączy. Oczywiście przyjeżdżamy też na sesje do komory. Po takim turnusie różnych terapii widać spektakularne efekty. Córka zaczyna składać zdania, co jeszcze niedawno było naszym marzeniem. Wszystko zmierza ku lepszemu i oby tak dalej.