Aneta Stankiewicz
Uprawia Pani dyscyplinę, która nie cieszy się dużą popularnością w Polsce. Olimpijskie emocje w strzelectwie w 1996 i 2000 roku zapewniła nam Renata Mauer, a w 2012 roku Sylwia Bogacka, jednak uwaga fanów sportu na stałe skierowana jest raczej w stronę bardziej widowiskowych dyscyplin. Co więc skłoniło Panią do trenowania akurat tego sportu?
Aneta Stankiewicz: Moja przygoda ze strzelectwem rozpoczęła się przez przypadek. Od szóstej klasy szkoły podstawowej trenowałam bieganie, byłam więc dobrze przygotowana pod względem ogólnorozwojowym. Zdarzyła się jednak kontuzja. Ponad rok biegałam z bólem, potem nastąpiła zmiana trenera. Nie przyniosło to pozytywnych efektów. W połowie pierwszej klasy gimnazjum zaczęłam szukać innej dyscypliny, w której byłabym dobra i która nie byłaby aż tak kontuzjogenna. Kolega z ławki trenował strzelectwo, był mistrzem Polski w kategorii młodzików. Zabrał mnie do swojego trenera i tak trafiłam do sekcji strzeleckiej na bydgoskiej Zawiszy. To dzięki niemu dowiedziałam się, że taka dyscyplina istnieje.
Moja mama bardzo dobrze pamiętała lata, gdy Reneta Mauer osiągała sukcesy w tej dyscyplinie. Wszyscy z tamtych lat ją dobrze znają, bo miała charakter, który przyciąga i inspiruje. Wtedy była dosłownie wszędzie. Każdy chciał z nią porozmawiać, zapraszał do różnych programów i wywiadów. Niestety obecnie mamy w Polsce bardzo słabą promocję tego sportu, a wielu zawodników ma duszę introwertyka. Nie są skłonni do dzielenia się tym, co się dzieje. A to właśnie my – zawodnicy – możemy wiele zdziałać dla popularyzacji strzelectwa jako ciekawej dyscypliny sportowej.
Czy było coś, co Panią zaskoczyło przy pierwszym zetknięciu ze strzelnicą?
Na początku nie wiedziałam, na co się piszę. Nie byłam świadoma tego, że będę musiała tyle rzeczy dźwigać i że tyle sprzętu jest w tej dyscyplinie potrzebne. Pamiętam, że podczas swojego pierwszego treningu dziwiłam się, jak strzelcy mogą stać w tym ciężkim, sztywnym stroju strzeleckim. Pierwsze treningi wyglądały tak, że na podpórce trzymałam karabin, celowałam i uczyłam się wyciskania spustu. Wystarczyło jednak, by trener dostrzegł we mnie potencjał. Bardzo szybko zdobyłam pierwsze medale, ale dobrze szło mi tylko w Polsce. Na arenie międzynarodowej nie osiągałam dobrych wyników. Spowodowane to było między innymi presją otoczenia i stresem. Na szczęście nie zniechęciło mnie to do dalszego trenowania. Po latach systematycznej pracy z psychologiem nauczyłam się dobrze strzelać także za granicą.
Broń to raczej męska domena, jednak wśród polskich zawodniczek reprezentujących różne dyscypliny strzeleckie jest silna reprezentacja pań. Jakie cechy powinna mieć dobra strzelczyni?
Przede wszystkim liczy się systematyczność. Ważna jest także koncentracja. Oprócz tego, że systematycznie trenuję na strzelnicy i rozciągam się, to regularnie spotykam się i ćwiczę z psychologiem. Wykonuję też trening mentalny, aby poprawiać skupienie i przygotować się psychicznie do zawodów. Przez to obniżam poziom napięcia. Istotne są również ambicje, determinacja i motywacja do osiągania sukcesów oraz coraz lepszych wyników. Każdy sport czymś się cechuje i wyróżnia. Moja dyscyplina od innych różni się tym, że wymaga od nas stania w jednym miejscu prz
ez parę godzin. Dla jednych może to się wydawać bardzo nudne, a mi czas szybko ucieka. W ciągu tych godzin mamy bardzo dużo rzeczy do zrobienia i musimy tego skrupulatnie pilnować.
Wiele osób uważa, że trening strzelca to tylko oddawanie kolejnych strzałów na strzelnicy. Jak to naprawdę wygląda? Nad jakimi aspektami funkcjonowania organizmu trzeba pracować, by odnosić sukcesy w tej dziedzinie?
Oprócz kondycji mentalnej, musimy dbać także o sprawność ogólnorozwojową. Ja przez kilka lat ćwiczyłam lekkoatletykę, więc byłam dobrze przygotowana do tej dyscypliny. Znałam swoje ciało, potrafiłam nim sterować. Każdy zawodnik przygotowuje się inaczej. Są rzeczy, które zawodnicy mogą robić, oraz takie, które są niewskazane. Ja nie mogę przed startem biegać. Moje mięśnie potrzebują 2-3 tygodnie, by się zregenerować po tego rodzaju wysiłku. Dla mnie przeznaczone są ćwiczenia statyczne, takie jak rozciąganie czy brzuszki. W przygotowaniu naszego ciała do wysiłku dużą rolę odgrywa praca z fizjoterapeutą.
Trening na strzelnicy jest czasochłonny, bo w strzelaniu z karabinu mamy dużo postaw. Do każdej postawy przyporządkowany jest inny sprzęt oraz inne ułożenie. Pracy do zrobienia mamy bardzo dużo. Mój trening rozpoczynam od rozgrzewki – rozciągam się, wykonuję skłony i wymachy, co trwa od 15 do 20 minut. Później zaczynam składać swój karabin, zakładam pełny strój i staję na miejscu na „sucho” bez oddawania strzałów. Zazwyczaj oddaję określoną liczbę strzałów np. od 80 do 100. Czasami na zgrupowaniu kadry narodowej gramy w zabawy planszowe i wyznaczamy sobie zadania. Jeżeli wykonamy zadanie, przeskakujemy o określoną liczbę pól. Dzięki takiej rywalizacji urozmaicamy trening. Podczas zwykłych treningów koncentrujemy się na problemach technicznych i pracujemy nad błędami w postawie.
Jakie znaczenie w strzelectwie ma koncentracja i kontrola oddechu? W jaki sposób pracuje Pani nad tymi obszarami i co Pani robi, by opanować tętno w trakcie oddawania strzału?
Warto pamiętać, że w przypadku strzelectwa cały układ nerwowy jest bardzo obciążony i nie ma możliwości uwolnienia czy zminimalizowania napięcia poprzez ruch. Uprawiam statyczną dyscyplinę sportu, w której ważna jest cierpliwość, skupienie na celu i precyzja. W utrzymaniu koncentracji pomaga m.in. kontrola oddechu. Pracuję nad nią na specjalnym urządzeniu. Wypracowany rytm oddechu powtarzam na stanowisku, oddając strzały. Oddycham przeponą, a nie piersią, bo wówczas lepiej kontroluję moje ciało. Tętno reguluję oddechem. Mój rytm oddechu to 4 sekundy wdechu, 6 sekund wydechu. Do wyciszenia wystarczy około dziesięciu takich wdechów i wydechów.
Do swojego planu treningowego włączyła Pani sesje w komorze normobarycznej. Skąd taki pomysł?
Pierwszy raz z komorą normobaryczną zetknęłam się na zgrupowaniu we Wrocławiu. Byłam ciekawa, jak to urządzenie działa, więc wybrałam się na sesję razem z koleżanką. To było ciekawe doświadczenie, które zachęciło mnie do tego, by zdobyć więcej informacji na temat normobarii. Szukam różnych metod, które mogłyby mi pomóc w różnych sferach związanych ze strzelectwem oraz ogólnie ze zdrowiem. Gdy dowiedziałam się, że taka komora działa również w Osielsku, zaczęłam z niej korzystać podczas moich pobytów w Bydgoszczy.
Czy zauważyła Pani efekty tych wizyt?
Sesje w komorze to kolejny element, który sprawia, że mój organizm lepiej funkcjonuje. To przedkłada się na moje stanowisko strzeleckie i daje pozytywne efekty w postaci lepszej koncentracji i celniejszych strzałów. Wierzę, że tego typu naturalne metody wspomagają zarówno zdrowe, jak i chore osoby w procesach regeneracji i rekonwalescencji. Przychodzę do komory po to, by wspierać swój organizm i osiągać coraz lepsze wyniki. Piję też wodę wodorowaną bo wiem, że ma wiele pozytywnych właściwości dla ludzkiego ciała.
Bardzo dobrze czuję się wewnątrz komory, a skoro jest mi tutaj dobrze, to na pewno atmosfera utrzymywana wewnątrz pozytywnie oddziałuje na mój organizm. Wychodząc czuję się lepiej dotleniona, mam więcej sił witalnych. Poza tym czuję się wypoczęta i zrelaksowana. Zauważyłam, że mój sen jest lepszy i głębszy. Dzięki temu kolejnego dnia wstaję pełna energii, więcej mogę zdziałać, łatwiej mi się skupić. Tak jak już wspominałam wcześniej, kondycja psychiczna jest w przypadku mojej dyscypliny bardzo ważna. Sesje są dla mnie ważnym uzupełnieniem treningu mentalnego, który pomaga mi skuteczniej radzić sobie ze stresem.
Częste podróże do różnych krajów narażają mój organizm na różne wirusy i bakterie. Do tego dochodzi zmęczenie, bo wiele godzin spędzam na lotniskach i w samolotach, gdzie jest gwar, tłok, suche powietrze i ograniczona możliwość ruchu. Sesje normobaryczne pozwalają mi szybciej dojść do siebie, przełamać skutki psychicznego i fizycznego zmęczenia, wzmocnić moją odporność i wydolność. Uważam, ze warto sięgać po różne metody wspierania organizmu, które są łatwo dostępne, a przy tym oparte na naturze. W przyszłości na pewno to pozytywnie zaowocuje.
Jaka jest wg Pani optymalna częstotliwość wizyt w komorze?
Bardzo chciałabym przychodzić tutaj raz w tygodniu. Nie korzystam z komory tak regularnie, jak bym chciała, bo strzelectwo wymaga częstych wyjazdów. Kiedy tylko jestem w Bydgoszczy, to od razu dzwonię i się umawiam. To jest dobry czas na zrobienie rzeczy, które „zalegają”. W trakcie sesji odpisuję na maile, bo w komorze jest dostępne Wi-Fi lub się relaksuję i oglądam filmy.
Które ze swoich osiągnięć strzeleckich uważa Pani za najistotniejsze?
Moim największym osiągnięciem sportowym było zdobycie 8 miejsca w zespole z Tomaszem Bartnikiem na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio 2020. Za drugie najważniejsze uważam moje indywidualne medale w Pucharach Świata, czyli trzy srebrne i jeden brązowy. Drużynowo zdobyłam także złoty medal na Mistrzostwach Europy. To na co mam wpływ i co zależy ode mnie, jest dla mnie najistotniejsze.
Na pewno ma Pani apetyt na kolejne sukcesy. Po jakie trofea chciałaby Pani sięgnąć?
Moim najważniejszym celem jest zdobycie złotego medalu w Pucharze Świata. Dotychczas żadna Polka nie zdobyła złota. Chciałabym także osiągnąć jak najwyższe wyniki na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu w 2024 roku.