Pani Barbara 62 lata
O komorze normobarycznej dowiedziałam się niedługo po tym, jak skończyła się pandemia. Moi znajomi powiedzieli mi wówczas, że na samopoczucie osób, które chorowały na Covid-19, dobrze mogą wpłynąć wizyty w komorze normobarycznej. Nie miałam wcześniej kontaktu z tematem normobarii, więc ta informacja gdzieś mi umknęła. W sesjach tlenowych zaczęłam brać udział dopiero po pewnym czasie, gdy złamałam rękę z przemieszczeniami. Złamanie było skomplikowane. Miałam też problemy z trudno gojącą się raną. Rozmawiałam o tym z koleżanką, która przypomniała mi o normobarii i poradziła, bym spróbowała.
W sesjach tlenowych uczestniczę w zależności od możliwości czasowych. Najczęściej jest to raz w tygodniu lub raz na dwa tygodnie. Traktuję wizyty w normobarii jako uzupełnienie fizjoterapii. Prócz tego oczywiście stosuję suplementację oraz staram się spędzać aktywnie czas. Dużo spaceruję i chodzę z kijkami. Konkretne działanie komory zauważyłam po trzeciej sesji. Rana po złamaniu zaczęła się znacznie szybciej goić. Do tej pry była mocno czerwona, przekrwiona i szeroka. Po kilku sesjach stała się wyraźnie bledsza, ładnie się zabliźnia i mocno się zmniejszyła. Poza tym zauważyłam, że mam dużo więcej energii. Wychodzę z komory i czuję, że mogłabym góry przenosić :-). Polepszyła mi się też bardzo jakość snu. Komora uzależnia w pozytywnym sensie tego słowa. W życiu codziennym brakuje czasu dla siebie, bo ciągle jest coś do zrobienia i załatwienia. W komorze normobarycznej mogę się prawdziwie zrelaksować i wypocząć. To dlatego, że nie ma tutaj zbyt wielu bodźców zewnętrznych. Podczas sesji w komorze czytam, słucham muzyki, często też drzemię.
Komorę poleciłam już kilku osobom. Wiem, że dobrze wpływa na samopoczucie, więc robię to z pełnym przekonaniem. Chętnie także korzystałam z promocji “Polecanie się opłaca” i przyprowadzam ze sobą na sesje takie osoby, które jeszcze tutaj nie były.